18 zbrodni w miniaturze – Bruce Goldfarb

Mówi wam coś nazwisko Frances Glessner Lee? Nie martwcie się, jeżeli nie, bo mnie też ni mówiło. A tymczasem jest to kobieta, której zawdzięczamy rozwój współczesnej kryminalistyki. Jeżeli teraz w serialach kryminalnych widzicie lekarzy, dokonujących autopsji zwłok, jeżeli widzicie policjantów dokonujących oględzin miejsc zbrodni – to dlatego, że kiedyś pewna starsza pani dysponująca gigantycznym majątkiem miała marzenie, żeby żadnej zbrodni nie zostawić nie wyjaśnionej.
Frances Glessner Lee przedstawiano w popularnych przekazach jako dość ekscentryczna staruszkę, która robi makabryczne domki dla lalek. Owszem – swoje zdolności manualne (i sporo pieniędzy) bohaterka książki przeznaczyła na stworzenie 18 miniaturowych pokoi odwzorowujących miejsca zbrodni. Jednak pokoje te miały służyć treningowi śledczych, którzy pojawiają się na miejscu zbrodni i mają szanse zobaczyć rzeczy, które posłużą wyjaśnieniu sprawy i/lub znalezieniu sprawcy. Bowiem zanim pani Lee zainteresowała się tematem, na porządku dziennym było wchodzenie na miejsce zbrodni tabunów ludzi, przenoszenie zwłok, często usuwanie śladów. Nikt też nie badał zwłok – zamiast lekarzy o śmierci w USA orzekali koronerzy. Bez wykształcenia medycznego – rzeźnicy, piekarze czy aptekarze, często także bez woli wyjaśnienia sprawy, za to z wolą zarobienia dużych pieniędzy. Przestępcy unikali kary, skazywano niewinnych, wszyscy sarkali, nikt nie miał siły zmienić status quo. I wtedy pojawiła się Frances Lee – urodzona w 1878 roku dziedziczka gigantycznej fortuny. Być może jej rodzina i nakłady finansowe pozwoliłyby nawet Frances zdobyć wykształcenie medyczne (pionierki tego zawodu już przecierały ścieżki), jednak w ówczesnych warunkach babranie się w zwłokach czy bywanie na miejscu zbrodni nie było zajęciem stosownym dla kobiety ze sfer. Od Frances oczekiwano zamążpójścia (done), urodzenia dzieci (done), bywania na salonach i pustych rozmówek, na co nasza bohaterka była zbyt inteligentna. A los na jej drodze postawił ludzi, którzy nakreślili jej smutną sytuację służb prawa.
Bruce Goldfarb kreśli drogę Frances i jej uparte boje o stworzenie najpierw biblioteki przydatnej dla medyków sądowych, potem zakładu medycyny sądowej na Harvardzie, wreszcie kursów dla śledczych czy zmian w prawie, zastępujących koronerów lekarzami sądowymi. Powiedziałabym, że to historia wysoce pouczająca, bo o ile zwykli śledczy doceniali to, czego się uczą (Lee otrzymała tytuł kapitana Policji Stanu New Hampshire, stając się pierwszą kobietą w USA ze stopniem kapitańskim), to władze Harvardu Frances traktowały mocno per noga, odmawiając jej choćby tytularnego uznania – bohaterka doskonale sobie zdawała sprawę, że uczelnia ją „toleruje” tylko ze względu na obietnicę zapisania majątku, stosując przy tym wszystkim bardzo dużo biernego oporu. Na nieszczęście trafili na osobę dysponującą niemal nieograniczonymi możliwościami finansowymi, gigantycznym uporem, inteligencją i zdolnościami dyplomatycznymi – choć o Harvardzie mówiła do końca, że jest to siedlisko niewdzięcznych i głupich starych ramoli. Nawet przy tym wszystkim jednak nasza bohaterka czasami musiała się poddać, po długiej rundzie kopania się z koniem – na innych polach jednak odnosiła powolne, ale znaczące sukcesy.


„18 zbrodni w miniaturze” to historia rozwoju nauki, ale też herstoria, bo rolę Frances często się pomija zupełnie. No i jest to uniwersalna historia lekceważenia kobiet, które mają coś do powiedzenia – traktowano ją jako bogatą kobietę, która nie ma co robić i znalazła sobie makabryczne hobby. Dla samej Frances osobiste uznanie było nieważne – ważne było, jeżeli udało jej się osiągnąć cel.
Świetna historia, w którą jak rodzynki autor wetknął opisy przestępstw znaczących zarówno dla życiorysu i planów Frances, jak i rozwoju amerykańskiej kryminalistyki.


Tytuł: 18 zbrodni w miniaturze. Nieznana historia Frances Glessner Lee i początków współczesnej kryminalistyki
Autor: Bruce Goldfarb
Tłumaczenie: Mikołaj Denderski
Wydawnictwo bo wiem

Autor

niesamapraca

Dziennikarka, redaktorka, krytyczka literacka. Feministka. A poza tym działaczka społeczna, maratonka, aikidoczka, żeglarka. I to pewnie jeszcze nie koniec :-)

Dodaj komentarz