Ten głód – Chelsea G. Summers

Życie polityczne ostatnio mnie wessało tak, że nawet, jak czytałam, to już absolutnie nie miałam siły napisać o tym, co czytałam. I nazbierał się piękny stosik bardzo ciekawych książek o tematach różnych i w różnych stylistykach. I może ta nie jest akurat odpowiednia na relaksujący niedzielny wieczór z rodziną i odczuwam pewien dysonans, kiedy mam ochotę o niej napisać „smaczna”, ale zdecydowanie „Ten głód” pobudza. Bo Chelsea G. Summers nieprawdopodobnie gra konwencjami – po pierwsze nawiązując do popkulturowych dzieł typu „Milczenie owiec”, „Hannibal”, ale też do kultowego „Pachnidła”. Po drugie gra stereotypowymi, patriarchalnymi wzorcami walczącymi z kobiecym głodem, żarłocznością, rozumianą nie tylko jako niepohamowany apetyt na jedzenie, ale też jako nieposkromiona żądza seksu. Kobieta, dziewczyna, ma być „smakowitym kąskiem”, ale kiedy przechodzi na drugą stronę, żarłoczna, na jedzenie i seks, to straszna postać, przerażająca Baba Jaga piekąca dzieci w piecu; vagina dentata pożerająca penisy. Bohaterka książki, Dorothy Daniels, jest żarłoczna, w każdym z możliwych znaczeń. Od tego najbardziej oczywistego, jako smakoszka i krytyczka kulinarna, przez smakoszkę życia, podróżniczkę, miłośniczkę rzeczy luksusowych, ale też seksualnie nieskrępowana żadnymi więzami. Jest łowczynią – to ona wybiera tych, z którymi sypia, to ona wybiera swój styl życia i wygląd i nie przeszkadza jej w tym ani miłość, ani społeczne tabu. Tylko że w jej przypadku popularne słowa wobec pięknego obiektu pożądania (i celowo używam tu uprzedmiotowiającego przymiotnika, bo tak właśnie traktuje ludzi bohaterka) – „schrupałabym cię” przestają być metaforą.

Bohaterkę poznajemy jako skazaną na długą karę więzienia morderczynię. Z tego punktu widzenia Dorothy Daniels snuje opowieść o swoim bujnym życiu, potrawach, które odkryła, spróbowała, upowszechniła – sprawiając, że cieknie nam ślinka. I ślinka zastyga w kącikach ust czytelniczce, bo wśród potraw na jej talerzu lądowali także – dosłownie – mężczyźni. Jeśli macie za sobą serial „Hannibal”, gdzie niezrównany Mads Mikkelsen przygotowuje nieprawdopodobnie piękne i apetyczne dania z ludzi, pewnie zrozumiecie dysonans poznawczy towarzyszący lekturze. To lektura makabryczna, ale też nieprawdopodobnie sensualna i tak, pełna ironii. Groteskowa, ale też wkraczająca z powagą w świat stereotypów ograniczających kobiety. I to nie tylko dlatego, że zazwyczaj mamy do czynienia w literaturze czy filmie z męskim psychopatą i kobietami przeważnie w roli ofiar – także dlatego, że bohaterka opowiada o tym, co kobietom wolno, a czego nie wypada. A nie wypada być na przykład starzejącą się kobietą z młodym kochankiem.

Trochę dziwnie jest pisać, że dobrze bawiłam się przy tej książce, ale jest ona jednocześnie straszna i fascynująca; przerażająca i wciągająca, chce się ją odrzucić z niesmakiem, ale nie można się od niej oderwać.

Tytuł: Ten głód
Autorka: Chelsea G. Summers
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo MOVA

Autor

niesamapraca

Dziennikarka, redaktorka, krytyczka literacka. Feministka. A poza tym działaczka społeczna, maratonka, aikidoczka, żeglarka. I to pewnie jeszcze nie koniec :-)

Dodaj komentarz