Wściekłe suki – Dahlia de La Cerda

Czy wiecie, że co trzy godziny i dwadzieścia pięć minut w Meksyku ginie kobieta? Jak pisze Dahlia de la Cerda – kobiety giną rozczłonkowane, uduszone, zgwałcone, pobite do nieprzytomności, spalone żywcem, rozprute ciosami noża, z połamanymi kośćmi. Bo Meksyk to nie jest kraj dla kobiet – to potwór, który pożera kobiety. Eliminuje je bezwzględnie rękami zazdrosnych partnerów i kolegów ze szkoły, zaprzęga do współpracy kierowców autobusów i sąsiadów. Z bezsilności i frustracji autorka powołuje do życia mścicielki. Takie, które nie mają litości i oddają krew za krew, oko za oko.
Bohaterki „Wściekłych suk” to córki narkotykowych bossów, bezwzględne zabójczynie na łasce karteli, nadnaturalne stwory i zwykłe szwaczki zaopatrzone w patelnie. Mogą ufać tylko sobie, bo mężczyzna zazwyczaj jest agresorem i wrogiem. A nawet jeśli jest kochającym ojcem, to w najważniejszym momencie i tak zostają same. Mogą liczyć tylko na siebie i na inne kobiety. Przyjaciółki, wspólniczki, siostry.
„Wściekłe suki” to 13 opowiadań, momentami brutalną estetyką nawiązujących bardzo do twórczości Tarantino, ale też czerpiących garściami z popkultury. Różniące się sposobem prowadzenia narracji opowiadają o biedzie, nierównościach społecznych, gangach, narkotykach, skorumpowanych politykach, dyskryminacji, patriarchacie, nienawiści wobec kobiet czy nawet pozbawionym tej nienawiści przekonaniu, że kobieta i jej ciało bezwzględnie i bezdyskusyjnie należą do mężczyzny. A mężczyzna ma zawsze prawo sięgnąć i kobiece ciało wziąć, użyć i wyrzucić. Nic dziwnego, że w bohaterkach budzi się gniew. I w czytelniczkach też – i tu przypomina mi się słynna praca Luciano Garbatiego nawiązująca do mitu o Meduzie. Jego rzeźba to dla odmiany Meduza trzymająca głowę Perseusza, zaopatrzona w napis „Bądźcie wdzięczni, że chcemy równości, a nie zemsty. Co ciekawe, Garbati to Argentyńczyk, przedstawiciel kolejnego z tych maczystowskich, amerykańskich krajów słynących z przemocy wobec kobiet.

Lektura tej książki nie jest łatwa, choć język autorki jest niezwykle dynamiczny – jest też niestety bardzo dosadny w opisach. Jednak kiedy – pamiętajmy – co 3 godziny w okrutny sposób ginie jedna kobieta, owijanie w bawełnę jest zbędne. Tu trzeba potrząsnąć czytelnikiem i tak może ruszyć światową opinię publiczną. Szczególnie tę zachodnią, amerykańską spod znaku inceli i Trumpa. Chociaż nie mam złudzeń, że dojdzie tu do jakiejkolwiek refleksji – w tych środowiskach raczej panuje przekonanie, że „suki sobie na to zasłużyły”.

Zdecydowanie dla czytających o mocnych nerwach. I dla tych, które już nie mają siły walczyć z codziennym dziaderstwem, bo książka daje solidnego kopa adrenaliny.

Tytuł: Wściekłe suki
Autorka: Dahlia de La Cerda
Tłumaczenie:Katarzyna Okrasko
Wydawnictwo Filtry

Autor

niesamapraca

Dziennikarka, redaktorka, krytyczka literacka. Feministka. A poza tym działaczka społeczna, maratonka, aikidoczka, żeglarka. I to pewnie jeszcze nie koniec :-)

Dodaj komentarz